200% kobiecości – NATALIA JAROSZEWSKA

Nazwisko-marka w świecie mody. Lista znanych osób, które ubiera, jest naprawdę bardzo długa: Anna Dereszowska, Daria Widawska, Edyta Herbuś,Aleksandra Kwaśniewska, Agnieszka Dygant, Ada Fijał, Natalia Przybysz, Anna Czartoryska… Jej talent doceniają również kobiety planujące ślub. Projektantka wie wiele o wadze tego wydarzenia – niedawno sama powiedziała „tak” w wymarzonej, śródziemnomorskiej scenerii.

MARTA KOSZAREK: Przede wszystkim najlepsze życzenia na nowej drodze życia! Wspomnienia jeszcze żywe?

NATALIA JAROSZEWSKA: Nigdy nie zapomnę tego dnia. To było spełnienie moich marzeń! Czternastego września, w promieniach powoli zachodzącego słońca, nad samym morzem, powiedziałam „tak”. Noc była na tyle gorąca, aby spędzić ją w sukni bez pleców. Ślub miał charakter cywilny, a na przyjęcie zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół – w sumie około 80 osób, w tym kilkanaście z Polski. Ten wieczór miał niezwykłą atmosferę, świętowaliśmy w świetle świec i księżyca odbijającego się w Morzu Śródziemnym…

M.K Ślub na plaży to marzenie wielu osób. Trudno było go zorganizować? W Polsce niestety wciąż jest to problemem.

N.J: Cypr jest wyspą o cudownym śródziemnomorskim klimacie, niezależnie od pory roku. Myślę, że z tego powodu wiele par decyduje się właśnie tu zawrzeć związek małżeński. W moim przypadku było to oczywistością, ponieważ poślubiłam greckiego Cypryjczyka. Nie wiem, jak to wygląda w przypadku pary obcokrajowców, którzy pragną się pobrać na Cyprze – nam udało się zorganizować uroczystość w ciągu 2 miesięcy, bez specjalnego stresu. Uważam, że tak ważną chwilę warto celebrować w wyjątkowy sposób. Dla mnie najpiękniejszym otoczeniem jest szumiące morze i piasek, który można poczuć pod stopami – do mojej sukni ślubnej założyłam kryształowe japonki! Jako projektantka jestem przeciwna sztywnym, krępującym ruchy sukniom ślubnym, wysokim szpilkom i gorsetom, które nie dodają urody, a sprawiają, że Panna Młoda podczas uroczystości myśli tylko o tym, jak się z tej kreacji uwolnić… Ślub na plaży ma trochę hippisowski charakter, narzuca naturalność. Zaraz po ślubie przenieśliśmy się do położonego nad samym morzem lounge baru „Ammos” (co oznacza „piasek”), którego biały wystrój wspaniale podkreślił charakter naszej uroczystości. Białe stoły i krzesła, białe kwiaty, świece i szumiące wokół palmy stworzyły cudowny klimat do celebrowania wspólnych chwil. Nasi goście byli zachwyceni, gdy wznosiliśmy toasty pod gwiazdami!

M.K: Wakacyjny klimat od początku towarzyszy Waszej znajomości. Poznaliście się w Grecji, prawda?

N.J: Poznałam mojego obecnego męża, oficera armii Cypru w Atenach ale bynajmniej nie w wakacyjnym klimacie. Był grudzień, spacerując po ulicach z uśmiechem obserwowałam śnieg na drzewkach pomarańczowych. Bardzo kocham kulturę krajów basenu Morza Śródziemnego, która sięga wielu tysięcy lat wstecz. Podczas samotnego zwiedzania Aten natknęłam się na mojego przyszłego męża, który w tym czasie przyleciał tam na kurs dla oficerów. Podobno zakochał się od pierwszego wejrzenia… Po dwóch latach związku na odległość postanowiliśmy się pobrać.

M.K: Jak wyglądało zestawienie wielu kultur przy weselnym stole? Od razu było wesoło czy potrzebna była chwila asymilacji?

N.J: Nasz ślub okazał się ciekawym połączeniem kultur i zwyczajów. Przyjęcie zaskoczyło pozytywnie zarówno gości polskich, jak i cypryjskich. Nad Morzem Śródziemnym „kameralne wesele” oznacza przyjęcie dla 300 osób, standardem są przyjęcia dla ponad 500 gości. Rodziny są tu w większości wielodzietne od pokoleń, zaprasza się więc wszystkich kuzynów, wujków, ciotki. Nasi goście podkreślali, że poczuli się bardzo wyjątkowo. Dla tych polskich chyba najprzyjemniejszym zaskoczeniem był fakt, że ślub odbył się w plenerze. Mimo, że była to połowa września, temperatura w nocy nie spadła poniżej 30 stopni. Piękne Morze Śródziemne było sto metrów od miejsca, w którym świętowaliśmy. Jesteśmy przyzwyczajeni do innych standardów, nieco sztywniejszych reguł. Goście szybko znaleźli wspólny język, jednak najszybciej dogadały się ze sobą dzieci.

M.K: Jak czujesz się w nowej scenerii? Szybko odnalazłaś się w nowym, egzotycznym środowisku?

N.J: Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem stworzona do mieszkania w klimacie śródziemnomorskim! Kocham słońce na mojej skórze, wiatr we włosach i turkusowy kolor morza, w którym kąpać się można nawet w zimie. Są tu najwspanialsze owoce i warzywa, a także owoce morza, które kocham gotować! Od kiedy mieszkamy na Cyprze, moje dzieci ani razu nie chorowały. Dla mnie to kwestie bardzo ważne. Po 12 latach mieszkania w Warszawie byłam naprawdę zmęczona zgiełkiem wielkiego miasta, wieczna pogonią. Mój zawód pozwala mi tworzyć w dowolnym miejscu na świecie, choć oczywiście firma w Polsce nadal funkcjonuje, a ja odwiedzam kraj regularnie. Daje mi to również możliwość pokazania klientkom w Polsce zupełnie nowych pomysłów i inspiracji, przywiezienia przepięknych tkanin. Myślę, że ważne jest, aby podążać swoją drogą, żyć w zgodzie ze sobą. Moja decyzja o przeniesieniu życia prywatnego na Cypr spotkała się ze zrozumieniem i sympatią ze strony środowiska modowego.

M.K: Ślubna kreacja była oczywiście własnego projektu. Czy ślub i plażowy klimat miał duży wpływ na twoją najnowszą kolekcję?

N.J: Cała moja kolekcja na wiosnę/lato 2013 została zainspirowana tym wydarzeniem. Moje życie prywatne zawsze stanowi inspiracje dla kolejnych kolekcji. Moi przyjaciele twierdzą, że z każdej kolekcji można wyczytać mój aktualny stan ducha. Wracając do kreacji ślubnej, zanim wybrałam tę właściwą, zaprojektowałam trzy suknie – w każdej jednak czegoś brakowało. W jednej wydawałam się za niska, inna była zbyt bogata na plażę… Poszukiwałam rozwiązania, które będzie spektakularne, ale bezpretensjonalne, a to trudne zadanie! Podczas pracy z klientkami, które zamawiają kreacje ślubne, moim pierwszym pytaniem jest, jakie są słabe, a jakie mocne punkty ich sylwetki. Chce w ten sposób poznać subiektywną opinię klientki na temat niej samej. Obiektywizm nie ma tu nic do rzeczy – nie przekonam kobiety do mini, jeśli nie lubi swoich nóg! To samo pytanie zadałam sobie i doszłam do wniosku, że chcę wyeksponować plecy. Powstała prosta kreacja z amerykańskim dekoltem, krojona z ukosu, z fantastycznego jedwabiu wyszywanego skrzącymi, śnieżnobiałymi kryształami. Nawet po zmierzchu, dzięki tej niezwykłej (zakupionej u mojego dostawcy na Cyprze) tkaninie, cekiny mieniły się blaskiem odbijanego światła. Mój makijaż był bardzo naturalny. O cerę zadbało słońce, podkreśliłam jedynie rzęsy. Długie rozpuszczone włosy wystylizowano na plażowy nieład, charakter hippie podkreślała kryształowa opaska we włosach mojego projektu. Na nadgarstku miałam rockandrollową biżuterię Obro Fino – stworzoną przez moja przyjaciółkę i projektantkę z Cypru, która na tegorocznym Fashion Week pokazała swoją kolekcję razem z moją.

M.K: Często podkreślasz, że projektowanie zaczynasz od tkaniny. Możemy się teraz spodziewać cypryjskich tkanin w twoich projektach? Jest tam w czym wybierać!

N.J: Istotnie, pobyt na Cyprze otworzył przede mną zupełnie nowe możliwości tkaninowe! W moich kolekcjach pojawiają się unikatowe, niezwykłe materiały, jakich nie mają polscy projektanci. W ostatniej kolekcji pojawiły się lekkie jedwabie wyglądające jak pióra, dwustronne cekiny, pióra marabuta w kreacjach ślubnych, a w części prêt-à-porter niezwykłe tłoczone skóry, połączone ze szlachetnym dżersejem, któremu jestem wierna, od kiedy dwa lata temu powstała moja pierwsza, przełomowa kolekcja z dżerseju.

M.K: Jak określiłabyś swoją nową kolekcję?

N.J: Kobieca, niezależna, lekka, flirtująca, komfortowa.

M.K: A jaka jest Panna Młoda według Natalii Jaroszewskiej?

N.J: To nietypowa Panna Młoda. Rynek sukien ślubnych jest zapełniony po brzegi pretensjonalnymi, ciężkimi sukniami na sztywnych konstrukcjach. Projektując suknię ślubną, lubię czerpać inspiracje z mody retro – w zasadzie każda dekada XX wieku jest niezwykle inspirująca. Poszukuję rozwiązań innych niż standardowe, ale najważniejsze jest dla mnie, aby Panna Młoda czuła się ubrana w zgodzie ze sobą i tym, kim jest, nie zaś przebrana. Nawet, jeśli tego dnia chce wyglądać jak księżniczka, można to zrobić z klasą! W najnowszej kolekcji pokazałam suknie ślubne w stylu boho, skierowane do Panny Młodej, która nie dba o konwenanse, kocha lekkość, ruch, wolność. Wygląda naturalnie i dziewczęco, co jest bardzo sexy! Luksusowy look nadają kreacjom spektakularne tkaniny i wykończenia.

ROZMAWIAŁA Marta Koszarek , ZDJĘCIA Iza Grzybowska/Move, Natalia Jaroszewska Materiały Prasowe